Ostatnio poświęciłam parę słów niezwykle oszczędzającemu czas malowaniu się w samochodach. Tymczasem w japońskim metrze jest bardzo popularne wśród kobiet malowanie się w metrze. Nie chodzi tylko o nakładanie cieni na powieki, pudru na twarz, różu na policzki czy tuszu na rzęsy. Kobiety w Japonii mają przy sobie doskonale zaopatrzone kosmetyczki i posiadają w nich nawet metalowe zalotki, którymi kręcą rzęsy. W grudniu zeszłego roku rozpoczęła się w japońskim metrze kampania przeciwko tej praktyce z hasłem: „Please do it at home”.
Serwisy internetowe i blogi rozpisują się na temat tego, czy kampania czepia się Japonek słusznie, czy niesłusznie i czy robienie makijażu publicznie to przejaw braku kultury, czy też praktyczne wykorzystanie czasu poświęconego na przemieszczanie się. Racjonalne głosy są takie, że poprawienie urody, jak pociągnięcie ust szminką czy błyszczykiem, lub też szybkie upudrowanie noska jest dozwolone, o tyle najwięksi wrogowie makijażu w metrze twierdzą, że nie mają ochoty patrzeć na nieumalowane kobiety, jak się pacykują. Można mieć coś przeciwko sypkiemu pudowi, którego drobinki unosząc się mogą drażnić nozdrza alergików, ale takie nawoływanie do robienia makijażu w domu trąca dyskryminacją. W wielu komentarzach pomija się bowiem fakt, że w ramach tej samej kampanii nawołuje się do zaprzestania w metrze: głośnego słuchania muzyki na przenośnych odtwarzaczach, rozmawiania przez telefon, picia alkoholu, śmiecenia, imprezowania, jedzenia.
Zapomina się też w kampanii zwrócić uwagę wielkiemu gronu panów w średnim wieku, którzy bez ceregieli i oglądania się na innych, dłubią w nosie. I bynajmniej nie robią tego ukradkiem, ani tylko przez chwilę. Jak donoszą ludzie, którzy odwiedzili ten kraj ? dłubanie w nosie jest długie i głębokie. A przecież też mogliby poczyścić sobie nos w domu, żeby nie zobrzydzać w metrze innych. W takiej sytuacji, skoro w japońskim metrze trudno o Belmonda, nie ma się co dziwić kobietom, które nie mając ochoty patrzeć na taki widok, wolą patrzeć na swoje upiększane odbicie w lusterku.
Tagi: Japonia makijaż metro