Skorzystałam kiedyś ze sklepu electro.pl robiąc całkiem spore zakupy i mimo, iż nastąpiły poważne utrudnienia w dostawie (a było to przed samymi świętami) i została ona zrealizowana na czas tylko wskutek karkołomnych negocjacji odbywających się w dniu 24 grudnia, to byłam z zakupów zadowolona. Panowie cierpliwie tłumaczyli, sprawdzali, doradzali i to mi się podobało. Zatem pozostałam w bazie klientów tego sklepu i od czasu do czasu panowie podsyłają mi jakieś mniej lub bardziej ciekawe oferty specjalne.
Niedawno jednak przysłali taką, która mnie dość zaskoczyła. Została mi mianowicie przysłana oferta do mężczyzn, pomimo iż sklep z pewnością wie, że jestem kobietą. No co najmniej tak, jakby nie można było w bazie wprowadzić dodatkowej kolumny ze znacznikiem „płeć” i wysyłać dla każdej z nich oferty takie, które mogą ją interesować. Piły elektryczne, kosiarki, czy nożyce elektryczne (co to w ogóle jest i do czego służy?!) są daleko poza kręgiem moich zainteresowań, jak też całkiem daleko poza kręgiem zainteresowań przeciętnej kobiety. Osobiście zaś urządzeń za bardzo hałasujących, trzęsących się oraz mogących zrobić krzywdę, najzwyczajniej w świecie się boję, a urządzeniem pod tym względem przodującym jest wiertarka.
Rozumiem, że sklep może sobie myśleć, że nawet jeśli mnie osobiście oferta nie zainteresuje, to może zainteresuje mojego partnera. I może by tak było, gdyby nie fakt, że w reklamie wykorzystano wizerunek kobiet jako obiektów seksualnych. Tym samym znacząco zmniejszono szansę na to, że kobieta pokaże tę reklamę mężczyźnie. Sprawą, jakiej już chyba komentować nie trzeba jest sama kreacja, która pozostawia wiele do życzenia, zwłaszcza, jak się patrzy na panią z wiertarką, której spomiędzy nóg wypada czarny dmuchawiec…
Tagi: elektronika
8 komentarzy
Heh, niezłe.
Ja dostawałam o oponach, ale kiedy poprosiłam o wpisanie na listę „kobiecą” spotkałam się z dużym zrozumieniem.
Kiedyś do redakcji wysłała do mnie jedna pani materiał prasowy dotyczący pił łańcuchowych. Grzecznie poprosiłem, by dla lepszej współpracy podsyłała coś z tematyki serwisu dla kobiet. W kolejnych mailach zapewniała mnię, że to jest tematyka kobieca, że ona sama prawie codziennie tnie drzewa, rąbie, kosi trawę i robi wszystko to do czego Husqvarna produkuje urządzenia. Gotowy byłem uwierzyć, że po pracy w agencji PR rusza na miasto i tnie beton przecinarkami
Odnosząc się w swoich tekstach do kobiet, zawsze odnoszę się do większości, opierając się na wiedzy z różnych badań. Nie zakładam, że nie ma mniejszości, która postępuje inaczej, na co wskazuje Twój przykład.
Zgodzę się, że przeciętnie kobiety decydują w 80% o zakupie (wg badań z USA w przypadku kosiarek jest to nawet ok. 90%!). Jednak ta reklama akurat była kierowana do mężczyzn. Zatem nie wiem, jaki był sens wysyłania jej do kobiety. Z taką kreacją, która przedstawia kobietę jako obiekt li tylko seksualny i na dodatek w złym guście, wątpliwe, aby przekaz reklamowy na kobiety wpływał pozytywnie.
Pozwolę sobie leciutko polemizować z niektórymi Twoimi argumentami:)
Po pierwsze: jak mi się kiedyś zdarzało u rodziców na działce wykonywać jakieś prace wymagające narzędzi (np. kosiarka do trawy czy wspomniana piła), to bardzo podobnie byłam ubrana, bo na działce miałam takie właśnie wieśniackie ciuchy do znoszenia (bez obrazy dla mieszkańców wsi), no i było ciepło.
Po drugie: narzędzia są to produkty typowe, i powiedziałabym bezpłciowe, których potrzebuje każdy kto ma dom i ogród; nie kupuje się ich często (bez względu na płeć) bo to nie są dobra szybkozbywalne. A kto w rodzinie podejmuje decyzję o zakupie? To zapewne będzie się różnić zależnie od rodziny, ale np. moi rodzice-działkowicze podejmują takie decyzje wspólnie.
Po trzecie: ostatnio reklamy prawie wszystkiego dla kobiet potrafią wykorzystać skojarzenia z seksem. Np. batoniki, których jedzenie wywołuje nie wiadomo jaką przyjemność u jadzącej go bohaterki… Żałosne. Noo, chyba, że to tylko mnie się wszystko kojarzy;)
A na koniec dodam, że gdybym miała kiedyś kupować piłę, to piłując chciałabym czuć się sexy;)
Chodzi o wykorzystanie wizerunku kobiety jako obiektu seksualnego. Przyznasz chyba, że niezbyt często widujesz kobiety z wiertarkami w ogóle, a jesli się to już zdarzy, to nie są tak ubrane – choć tu lepiej byłoby napisać: nie są tak nieubrane.
Reklamy kosmetyków, batoników, jogurów czy bielizny – są kierowane do kobiet to po pierwsze, po drugie są to produkty typowe, jakie każda kobieta częsciej lub rzadziej kupuje. Naturalnym jest więc zamieszczenie w nich kobiecych bohaterek. I zazwyczaj nie są wówczas wykorzystane ich intymne części ciała, a jeśli to się zdarza, to jego pokazanie nie ma na celu kojarzenia się z seksem, ale z pięknem ciała w ogóle.
Ale zaraz zaraz, czytuję ten blog/serwis i zdaje mi się, że ogólna jego wymowa jest raczej taka, że reklamodawcy nie powinni z góry zakładać co zainteresuje a co nie zainteresuje kobiety, bo bazowanie na stereotypach może być mylące i przyczyniać się do strat z tytułu niezrealizowanej sprzedaży.
A poza tym ja osobiście, jako kobieta, nie widzę nic niestosownego w tej reklamie, choć przyznaję, że również nie jestem potencjalnym targetem, ale to bardziej dla tego, że nie mam stałego domu. Dlaczego wizerunek kobiet z narzędziami miałby obrażać? A reklamy kosmetyków, bielizny, jogurtów czy czegoś tam jeszcze, w których przedstawione są szczupłe, atrakcyjne dziewczyny, z którymi każda (prawie) z nas chciałaby się utożsamiać? Właściwie oburzają mnie bardziej reklamy batoników, w których przedstawiona osoba jest szczupła. To powinno być prawnie zabronione albo przynajmniej społecznie piętnowane tak jak reklamy wódy i papierosów.
Tak więc ogólnie ta reklama nie jest taka zła jak na reklamę wykonana prawdopodobnie chałupniczo.
Takie reklamy widzi się również i w innych regionach kraju, niestety. Nie jest to tylko domena mazurska.
Tiaaa czarny dmuchawiec jest the best, rzeczywiście żenujący ten folder reklamowy. Wracając z mazur, z okolic Olsztyna widziałam takie właśnie rozebrane panie straszące spalinowymi piłami, wyskakujące wręcz z przydrożnych bilbordów, bo górne części ciała sprytnie wystawały ze standów.