Już w 2004 roku Lisa Johnson i Andrea Learned w książce „Don’t Think Pink: What Really Makes Women Buy and How to Increase Your Share of This Crucial Market” zauważyły, że kobiety nienawidzą stereotypowego traktowania ich przez producentów, usługodawców, sprzedawców, reklamodawców, sklepy, czy sieci handlowe. A jednym z przejawów takich zachowań jest malowanie produktu dla kobiet na różowo albo w kwiatki i sądzenie, że kobieta poleci na tak odpicowaną powierzchowność towaru. To zamiast przyciągać drażni jednak, ponieważ powoduje skojarzenie kultu kiczu z niskim IQ klientek.
Brytyjki doszły do wniosku, że kult różu zaczyna się nie od kołyski dziewczynki, ale nawet wcześniej. Gdy tylko uda się stwierdzić płeć dziecka, natychmiast, gdy wiadomo będzie, że fasolka zamieni się w kobietę, rodzina, znajomi, przyjaciele ruszają do sklepów kupować śpiochy, ubranka, grzechotki, podusie, kocyki i inne ważne produkty. I wszystkie RÓŻOWE. Utarło się, że to dziewczynkom przypisuje się taki kolor, jednocześnie chłopcom przypisując niebieski. To według twórczyń kampanii Pink Stinks, czyli Różowy Śmierdzi ma wpływ na zbyt wczesne kształtowanie się ról społecznych dzieci i postrzeganie świata przez dziewczynyki przez kult różu.
Emma Moore wraz z siostrą bliźniaczką Abi chcąc kupić dla swoich córek i synów jakieś ciekawe zabawki przeszły się po sklepach dla dzieci i oburzyły się na ofertę. Sprzeciw wywołały głównie propozycje dla dziewczynek, bo wśród typowych produktów dla nich, jak lalki, wózki, domki, zwierzęta, były też różowe zabawkowe sprzęty domowe jak pralka, albo edukacyjne jak różowy globus. Za to właśnie bardzo oberwało się sieci sklepów z zabawkami Early Learning Centre. Sklepy twierdząc, że sprzedają produkty zaprojektowane tak, by rozwijać w dzieciach wyobraźnię i kreatywność, oferują dziewczynkom wyłącznie produkty różowe dodatkowo wyznaczające ich rolę społeczną związaną z zajmowaniem się domem. Oferta dla chłopców jest o wiele atrakcyjniejsza pod względem cech edukacyjnych i kolorystycznych.
Ruch społeczny Pink Stinks zapoczątkowany przez obie panie w 2009 roku ma za zadanie uświadomić PRAWDZIWE role społeczne. Działając w imieniu rodzicow i dzieci, ma sprzeciwiać się kulturze różu, która oparta na przedkładaniu atrakcyjności fizycznej przed umysłem, deprecjonuje w przyszłym życiu kobiety. Celem organizacji jest też inspirowanie i motywowanie dziewcząt do wykorzystywania możliwości rozwoju nie w granicach wyznaczonych przez role społeczne, ale szeroko. Ma też wspierać je w budowaniu poczucia własnej wartości oraz rozwijaniu ambicji.
Ed Mayo, autor książki „Consumer Kids, How Big Business is Grooming our Children for Profit”, popierający zapoczątkowany ruch sióstr Moor, idzie nawet dalej, twierdząc, że zbyt wczesna polaryzacja ról społecznych narzucana przez charakter zabawek i ich barwy, ma potem przełożenie w dorosłym życiu na niższe wynagrodzenia kobiet. Wszak różowy kojarzy się z pustym kiczem, a osoby od dziecka związane z nią są niejako tymże napiętnowane. Uruchomione nieświadome mechanizmy myślowe stawiają osoby kojarzące się z różem jako mniej bystre i inteligentne od tych, które z kultem różu nie mają nic wspólnego – zatem nie warto im płacić za dużo.
Rozpoczęte niedawno akcja PinkStinks wywołała dyskusję w brytyjskich mediach, zaś do fanow tego ruchu na Facebook.com zapisało się już ponad 6 tysięcy ludzi. Dołączyli się doń politycy, m.in. Bridget Prentice, minister sprawiedliwości, która publicznie powiedziała, że produkowanie dla dziewczynek produktów tylko w różowym kolorze to seksizm.
Akcja nabiera na sile przed świętami, gdy dokonuje się najwięcej zakupów. O ile w niektórych domach kampania Pink Stinks wpłynie na zakup bardziej różnorodnych prezentów dla dziewczynek, o tyle sklepy z zabawkami lub producenci nie odczują z pewnością zmniejszonych z tego powodu przychodów. Ale jeśli akcja będzie kontynuowana z równym nasileniem przez cały przyszły rok (oraz – miejmy nadzieję także później), to będie to już powód do zmiany asortymentu.
Na stronie www.pinkstinks.co.uk zostały zawarte także ciekawe dane dotyczące zachowań konsumenckich kobiet, marketingu skierowanego do kobiet, marketingu skierowanego do dzieci, na które na pewno w przyszłości będę się powoływać. Tam też można skorzystać z oferty sklepu kampanii i zakupić koszulki, bluzy, torby, kubki, znaczki oraz ubranka dziecięce z napisem „I think pink stinks”, by dać wyraz swojej dezaprobaty dla terroru różu od dziecka.
Tagi: dziewczynki różowy zabawki
2 komentarzy
Nie zajęło wiele czasu, aby akcja przyszła do Polski, raptem kilka dni. Jednak może to kwestia tego, że komunikacja jest prowadzona na Facebook (jak rozumiem nie ma własnej strony?), to cały zamysł, który klarownie jest opisany na stronie brytyjskiej, w wersji na FB się rozmywa. Zamierzacie w jakiś inny sposób ją propagować w Polsce? Chętnie się włączę wówczas.
Akcja trafiła już do Polski, Widziałam tam też wasze linki http://www.bojkotujrozowy.pl/