Samsung półtora miesiąca temu wprowadził na polski rynek tzw. telefon skierowany do kobiet. To kolejna firma, która sądząc, że gdy mało funkcjonalnemu telefonowi dołoży się kolor czerwony, to pod hasłem „kobiecy” uda się go upchnąć po klientkach. Telefon komórkowy E2210B, bo o nim mowa, jest ładny. Ma zaokrąglone kształty i dwa wyświetlacze: główny dostępny po rozłożeniu telefonu oraz drugi na klapce pokazujący tylko godzinę i informacje o nieodebranych połączeniach i otrzymanych wiadomościach. Na tym jednak koniec jego zalet.
Producent wymienia jako zaletę aparat fotograficzny z 4-ro krotnym zoomem cyfrowym, ale zapomina dodać, że nie będzie ich jak przechowywać w telefonie, bo urządzenie posiada pamięć o pojemności ledwie 10 MB danych i nie posiada złącza do kart pamięci. Telefon nie ma także opcji bluetooth, która jest wykorzystywana przez kobiety w samochodach faktycznie skierowanych dla kobiet do wykonywania i odbierania połączeń, zastępujących zestaw głośnomówiący.
Zatem sugerowana cena 259 zł to stanowczo za dużo jak na telefon tylko do rozmów przez telefon (ale nie w samochodzie) i wysyłania wiadomości. Nazywanie telefonem dla kobiet czegoś tak mało użytecznego, co tylko ładnie wygląda ze względu na kształt i kolor, to ewidentny brak znajomości faktycznych potrzeb kobiecej klienteli oraz zakładanie, że kobieta to klient mało myślący. O wiele lepszym telefonem (i nie udającym, że jest dla kobiet), a bardzo podobnym desingem do Samsunga jest Nokia 2760. Ta ostatnia posiada te same zalety co Samsung e2210, ma większą pamięć, a dodatkowo opcję bluetooth.
Tagi: nowy produkt samsung telefon