Poruszanie tematyki produktów technologicznych dla kobiet i uświadamianie, jak wiele jeszcze producenci sprzętu powinni się nauczyć o kobiecych potrzebach, zaczęłam jakiś czas temu postrzegać jako rzucanie grochu o ścianę. Nie mam złudzeń, że producenci jeszcze długo będą malować przestarzałe produkty na tzw. kobiecy kolor, by nadać im nowego sznytu i okrzykując je ‘kobiecymi’ będą namawiać doń niewytrawne klientki licząc na łatwy zysk. Z tym większą ciekawością sięgnęłam po dostarczony do testów smartfon LG Swift Plus P500. Nigdy nie był nazwany kobiecym, nie sugerowała tego również w jakikolwiek sposób komunikacja marketingowa. I to jest najlepszy dowod na to, że produkt zaawansowany technologicznie może bardzo dobrze trafiać w gusta i potrzeby kobiet, bez okrzykiwania go ‘kobiecym’.
Zapakowany w niewielkie i zgrabne pudełko smartfon, jest telefonem eleganckim. Wykonany z przyjemnego w dotyku gumowanego plastiku ze srebrnym obramowaniem, starannie dopasowanymi do siebie częściami i dużym, 3,2 calowym, dotykowym wyświetlaczem łączy w sobie nowoczesny design z prostotą. Kilka przycisków i wejścia urządzeń zewnętrznych są rozmieszczone ergonomicznie, co sprawia, że obsługa jest po prostu wygodna. O tej ostatniej w bardzo dużym stopniu decyduje również banalnie prosta nawigacja.
Kobiety nie przepadają za czytaniem instrukcji (jeśli już, to wolą zdjęcia lub rysunki) i ja do wyjątków nie należę. Telefon ujął mnie tym, że ani razu nie musiałam niczego szukać i czytać instruktaży, wszystkie funkcje można szybko znaleźć i błyskawicznie rozgryźć obsługę. Od ponad 10 lat byłam wierna Nokii głównie z powodu domyślnej nawigacji. Incydentalne korzystanie z innych marek telefonów zmuszało mnie do czytania instrukcji tych urządzeń i prowadziło do konkluzji, że ‘Nokia jest najlepsza’. LG P500 obaliło to wieloletnie przekonanie i zepchnęło w dół moją ulubioną markę, co dotychczas nie udało się żadnemu innemu telefonowi. W moich obecnych telefonach, Nokii 6700 oraz starszej 6300 do dziś nie mogę szybko i łatwo znaleźć niektórych rzadziej używanych funkcji.
Dowolne dostosowanie każdego z siedmiu ekranów głównych LG i wyciągnięcie na nie najczęściej wykorzystywanych funkcji znacznie skraca czas dostępu do nich, co osobiście sobie cenię. Do niewielkich minusów należy to, że na ekran główny nie można wyciągnąć kontaktów do osób, których dane są zapisane tylko na karcie, a nie w pamięci telefonu. Skoro mowa o kontaktach, to warto wspomnieć, że po synchronizacji z Facebookiem czy Twitterem, dane znajomych zaciągnięte z obu serwisów nie są edytowalne. Jeśli ktoś nie podaje zatem numeru telefonu na Facebooku (bo po co takie rzeczy robić?), to o ten numer nie da się uzupełnić kontaktu.
Oprócz wspomnianego Facebooka i Twittera, telefon zapewnia prosty dostęp do wielu aplikacji Google: wyszukiwarki, poczty, map. Zabawnym gadżetem jest wyszukiwanie głosowe, jakie nie radzi sobie często z polskimi wyrazami i wyniki wyszukiwań mogą nieźle ubawić. Jeśli ktoś oczekuje większej liczby funkcji, to po uruchomieniu Android Market może bezpłatnie lub za grosze pobrać inne aplikacje. Android Froyo pozwala na wybór połączenia z siecią: poprzez 3G, WiFi lub USB. Dzięki temu stale można mieć dostęp do sieci. Przemiłą funkcją jest powiadamianie dźwiękiem o każdej nadesłanej na gmaila wiadomości, choć to wymusza korzystanie z poczty internetowego giganta i może być poddane pod wątpliwość przez antagonistów stałego bycia on-line. Mnie takie rozwiązanie bardzo się podoba, ponieważ na bieżąco jestem informowana, o wszystkim co istotne – bo w mojej poczcie nie ma miejsca na inne sprawy.
Jest jeszcze jedna rzecz, jaka mnie absolutnie zachwyciła w tym telefonie. Błyskawicznie działająca nawigacja. Wyszukiwanie aktualnej lokalizacji odbywa się niemal natychmiast. Moja ostatnia Nokia 6700 posiadająca nawigację na wiele podejmowanych prób, nie wyszukała mojej lokalizacji ani razu, co uznałam za niezwykle drażniącą, niepotrzebnie zajmującą miejsce funkcję. LG P500 potrafi wyszukać obecną lokalizację nawet w budynku, dzięki czemu można ustawić trasę jeszcze przed wyjściem na dwór.
Obecną Nokię detronizuje również trudny dostęp do radia i jego ustawień, który w LG obsługiwany jest – jak wszystko w tym telefonie – intuicyjnie. W LG zaskoczył mnie również fakt, że jakość wykonanych aparatem zdjęć jest lepsza pomimo, że LG posiada tylko 3 Mpix, a Nokia 6700 aż 5 Mpix. Te wykonane LG są bardziej ostre, co jest paradoksalne przy powyższych parametrach, ale naocznie stwierdzone.
Jak każde urządzenie, tak i LG posiada wady. Do tych należy krótka wytrzymałość baterii, która przy korzystaniu ze standardowych funkcji telefonicznych oraz dodatkowo z włączonym Bluetooth, 3G i Wifi wystarcza maksymalnie na półtora dnia. Oczekiwałabym dłuższego czasu. Jest jeszcze jeden drobiazg, który mnie nieco poirytował: telefon podłączony przez bluetooth do samochodu nie dzwoni dzwonkiem ustawionym domyślnie dla wszystkich połączeń, ale świdrującym bulgotem, co sprawia, że rozmowę trzeba natychmiast odebrać, bo wszak w samochodzie nie ma opcji ‘wycisz dzwonek’ lub ‘odrzuć’. Prawdopodobnie jest to do skorygowania po zagłębieniu się w instrukcję, ale z racji, że tejże jeszcze nie przeczytałam, to na razie nie wiem, jak to zmienić. Osoby nie korzystające z bluetooth w samochodach nie powinny się tym przejmować.
Ostatecznie LG jest smartfonem o wielu zastosowaniach i niezwykle intuicyjnym w użyciu. Nawet kobiety podchodzące do zaawansowanych technologii nieufnie i obawiające się skomplikowanych funkcji, mogą być mile zaskoczone prostotą obsługi. LG dowodzi tego, że produkt, jakim może się cieszyć klientka nie musi być różowy, w kwiatki, czy opatrzony etykietą ‘dla kobiet’. Dobry produkt mówi bowiem sam za siebie.
Tagi: smartfon telefon